Który z Krakowian nie zna tej pięknej gotyckiej świątyni? Nie trzeba mieszkać na Kazimierzu, aby codziennie spoglądać na jej, wysoką na sześć kondygnacji i zwieńczoną hełmem, wieżę. W każdym przewodniku znajdziemy przybliżoną datę rozpoczęcia prac budowlanych (ok. 1340 r.) oraz fundatora kościoła Bożego Ciała, czyli króla Kazimierza Wielkiego. Niestety bardzo rzadko autorzy raczą nas opowieścią o prawdziwej genezie powstania tej budowli. Tak naprawdę należy rozpocząć od soboru laterańskiego (1215 r.), podczas którego ojcowie soborowi uchwalili dekret o faktycznej obecności Chrystusa w ciele i krwi przeistaczanych podczas obrzędu mszy świętej. Niedługo później, bo w 1264 papież Urban IV ustalił na stałe święto Bożego Ciała. No dobrze, ale co to ma wspólnego z miejscem obecnej świątyni? Otóż pewnej nocy 1340 roku do kolegiaty Wszystkich Świetych zakradło sie kilku rzezimieszków i skradli kielich z hostią. Wkrótce okazało się, iż kielich był tylko pozłacany toteż wartości żadnej nie posiadał. Złodzieje postanowli się go pozbyć, więc wrzucili go do stawu w podkrakowskiej wsi Bawół, która wtedy graniczyła z Kazimierzem. Następnego dnia staw zajaśniał niezwykła światłością, owoczesny biskup krakowski na wieść o tym niezwykłym wydarzeniu zarządził w mieście trzydniowy post oraz modlitwy, a sam udał się nad cudowne miejsce. Pozłacany kielich z hostią wyłowiono i z najwiekszą czcią przeniesiono do kościoła Wszystkich Świetych. Kiedy o całym zdarzeniu dowiedział sie król Kazimierz, postanowił wznieść świątynię pod wezwaniem Bożego Ciała. W kilka lat później na miejscu dawnych bagien i stawów stanął wspaniały kościół, a po dziś dzień, gdy jakaś świątynia traci swój dobytek, wokół kościoła pojawia się niezwykła jasność...
tomCrac
|