Znamy już kalendarz żydowski, który - przypomnijmy - składa się z 12 miesięcy księżycowych, a zatem liczy 355 dni. Wiemy też, że w roku przestępnym pojawia się dodatkowy miesiąc, zwany drugim Adarem. Wszystko to sprawia, że wszystkie święta żydowskie muszą być, siłą rzeczy, ruchome. A oto ich nazwy, charakter i przyczynek do szerszej dyskusji nad kazimierskimi (choć oczywiście spotykanymi nie tylko tam) kulinariami.
Żydowski Nowy Rok nosi nazwę Rosz Haszana (będę konsekwentnie stosował spolszczoną pisownię wszystkich nazw własnych) i przypada, według kalendarza gregoriańskiego, na wrzesień lub październik (w kalendarzu hebrajskim to pierwsze dwa dni miesiąca o nazwie Tiszri). Niezwykle radosne święto, podczas którego wszyscy składają sobie życzenia szczęścia i pomyślności, a na stole, obok symbolicznej baraniej gśowy, nawiązującej do ofiary Abrahama (ciekawe, że żydzi przejęli ów zwyczaj od... Babilończyków !), pojawiają się wszelakie sśodkości: chałki miodowe, jabłka z miodem, pierniki i wreszcie ten najprawdziwszy z prawdziwych żydowski deser - marchwiowy cymes, symbolizujący tu złote monety.
Kolejne święto żydowskie przypada zaledwie kilka dni po Nowym Roku. To Jom Kippur (Tiszri 10), święto pokutne i postne. Tego dnia żydzi, bijąc się w piersi i wyznając swoje winy, błagają Boga o przebaczenie (stąd potoczna nazwa tego święta "Sądny Dzień"). Stół tym razem pozostaje pusty (ostatni posiłek spożywa się w wigilię święta, a skśada się nań przede wszystkim gefilte fisz, rosół i drób z warzywami) za to wszędzie dookoła sśychać modlitewne lamenty i pieśni nabożne.
Już dwa tygodnie później (Tiszri 15-23) obchodzone jest słynne święto Szałasów, czyli Sukkot (zwany u nas Kuczkami). Trwa aż tydzień, a w przydomowych szałasach, specjalnie na tę okazję zbudowanych, a symbolizujących prymitywne warunki panujące podczas ucieczki żydów z Egiptu, całe rodziny modlą się i wspominają wędrówkę swego narodu. Świątecznymi potrawami są tu ( w zależności od regionu) gołąbki (holiszkes), bądź podobne do nich nieco siekane mięso zawinięte w liść winnej latorośli. Przy tej okazji jada się również pierogi (kreplach) i pija wino.
Na następne święto żydowskie trzeba czekać dwa miesiące (grudzień), to Hannukah (czasem pisana przez "Ch"), czyli święto światła, przypadające mniej więcej w okresie naszego Bożego Narodzenia (Kislev25 - Tebet 2). Obchodzone jest ono na pamiątkę zwycięstwa Machabejczyków nad Syryjczykami (ich władca, Antioch IV, zakazał kultu Jahwe). Po wyzwoleniu Jerozolimy żydzi zapalili w niej wieczny ogień, stąd palenie w tym dniu rytualnych świec w ściśle określonym porządku. Święto to niezwykle radosne, przeto dzieci otrzymują prezenty, a dorośli raczą się pysznymi plackami ziemniaczanymi (pieczonymi !), które zwą się latkes.
Dopiero po trzech miesiącach pojawia się w kalendarzu hebrajskim kolejne święto - Purim, czyli święto Estery (Adar 14), obchodzone na pamiątkę wspaniałej kobiety, żony perskiego króla, która - będąc żydówką - ubłagała swego męża, by zaniechał zagłady narodu wybranego. To kolejne bardzo radosne święto, pełne spotkań przy stołach, na których królują trójkątne ciasteczka (hamantaszen), nadziewane makiem, modem lub powidłami, a symbolizujące nakrycie głowy Hamana, śmiertelnego wroga Izraelitów, a doradcy króla Persji. W tym dniu wiele osób występuje w przebraniach i maskach nawiązujących do wydarzeń sprzed wieków.
Miesiąc później obchodzone jest święto wiosenne (kwiecień), czyli Pesah (Nissan 14-20), a symbolizuje ono wyjście żydów z Egiptu. Głównym punktem obchodów jest rytualna uczta (sederm), podczas której, pod kierownictwem ojca rodziny, najpierw modli się i wspomina historię, a następnie na stole pojawiają się potrawy nawiązujące do historii i religii żydów: pieczona kość jagnięcia (symbol ofiary Abrahama), pieczone w skorupce jajko (symbol życia), gorzkie zioła o ostrym smaku (m.in. chrzan), które mają przypominać zły czas niewoli egipskiej oraz wino z dodatkiem drobno siekanych orzechów i jabłek.
Ostatnie święto w kalendarzu hebrajskim przypada na nasz maj (Sivan 6,7) i jest to Szawout, czyli święto Tygodni. Podczas tego święta nie je się potraw mięsnych, za to pyszne naleśniki (blinces) i pierogi z serem (kreplach).
Niewiele tych świąt, za to zdecydowana większość obchodzona przez kilka dni. To chyba podstawowa różnica w świętowaniu żydowskim i chrześcijańskim. Zaręczam, że na Kazimierzu wszyscy mieszkańcy doskonale znali swoje zwyczaje, szanowali je wzajem i w ten sposób współtrwali przez wieki. Dziś żydowskie święta odeszły na Kazimierzu w niepamięć, ale to już przyczynek do zupeśnie innej historii.
opracował peteen
|