23 / 10 / 2002
| Knajping po kazimiersku
| Stałym elementem nocnego życia Kazimierza jest knajping czyli krążenie od jednego lokalu do drugiego w poszukiwaniu to wolnego stolika, to znajomych, to koncertu czy wernisażu. Bo śmiało można stwierdzić, że każda miejscowa knajpa, galeria czy tez obie w jednym ma ambicje stworzenia miejsca wyjątkowego, jedynego w swoim rodzaju. Miejsca, które otoczone opiekuńczymi skrzydłami Ducha, zasłuży na opinię wyjątkowego. Szczególnym wyzwaniem dla wszystkich kazimierskich "łaziorów" stała się druga edycja festiwalu "Genius Loci", szećciodniowego maratonu koncertów, spektakli wystaw i happeningów.
Przez sześć październikowych dni na Kazimierzu działo siŤ tak wiele, iż nie ma co ukrywać, że zaliczenie "wszystkiego" było z powodów fizycznych i medycznych niemożliwe. Kto więc nie zraził się brakiem duchów na paradzie z Wąskiej na Wolnicę śmiało pobiegł bądź na wystawę fotografii, bądź lokatorskie na spotkanie z ha!artowcami. A może jednak spędził kilka chwil na wernisażu u Olimpii, w Eszewerii lub w Labiryncie? Potem krótki spacer pod okrąglak, na licytację leciwego passata (marne 1602 złote), koncert w podwórku przy Meiselsa, w Wannie czy Drukarni, tańce latynoskie w Singerze by w konkursie wygrać browar? A może małą chwilkę przyciągnŤły ogłuszające bębny w Mechanoffie? Bisztyga o rzut beretem? No i parę minut by uwiecznić się cyfrowo jako Miss Świata sprzed niemal wieku. Potem tylko, dla złapania oddechu, spacer na Szeroką (ech, te kurtyzany...) i można było znowu zanurzyć się w kipieli całonocnej, wielkiej imprezy.
Tylko Endzior - jak zwykle - z filozoficznym spokojem zamknął budę jeszcze przed zmrokiem.emin
|
|